English version - Polska wersja - version Espanola: English version  Wersja polska  Version espanola
  • Strona główna
  • Moje podróże
  • Podróż marzeń -
    Siłami Natury
  • Australia podróże,
    wiza studencka itd
  • Warto zwiedzić (zdjęcia)
  • Polecam - książki,
    filmy, sprzęt itd
  • O sobie
  • Świat oczyma Eweliny
  • Kontakt

Polecam podróżnicze

Sprzęt
Elektronika

Sprzęt elektronika

Czy mniej jej jest, tym lepiej. W niektórych przypadkach ułatwia jednak życie.

Latarka. Niezbędna. Ja używam w formie czołówki, gdyż mam wtedy wolne ręce. Używałem firmy Petzl oraz Black Diamond, gdzie model "Spot" tej drugiej firmy ma wystarczające dla mnie parametry, biorąc pod uwagę ilość światła, waga, żywotność baterii. Na długie trekingi kupiłem czołówkę Petzl e+LITE, która jest dużo słabsza (26-50 lumenów w zależności od modelu), ale za to lekka (28 gram), co jest moim priorytetem. Działa na bateriach litowych CR2032 (takich jak w zegarku), których nie problem wziąć zapas. W obozowisku działa bez zarzutów, a nawet podczas nocnego marszu była do zaakceptowania.

gpsGPS na trekingi polecam firmę Garmin, GPS serii eTrex lub MAP. ETrex jest mniejszy i tańszy, działa na baterie AA.Ja zdecydowałem się na większy serii GPSMAP, model 66i, który swojego czasu był liderem jeśli chodzi o żywotność baterii (do 200 godzin przy ustawieniu tracking co 30 minut oraz na trybie oszczędności baterii) oraz o rodzaj odbiornika (chip o najlepszym odbiorze sygnału z satelity). Waży 230 gram (z wbudowaną baterią), jest drogi (€500). Co jest niesamowite to fakt że posiada on kontakt dwustronny - (technologia InReach), możesz wysyłać i odbierać smsy, dzielić swoją lokazlizację na komputerowej mapie, otrzymywać prognozę pogody itp, aczkolwiek takie dodatkowe funkcje kosztują - jest sporo planów do wyboru, od ograniczonych 30 dniowych, do bez limitu jedno rocznych (€18-60 miesięcznie).

Przed wyprawą oglądam zdjęcia satelitarne na Google Earth, rysuję sobie na niej trasę którą chcę iść, konwertuję ją i przesyłam do GPS-u. Idąc używam map, a co jakiś czas sprawdzam na GPS swoją pozycję. UWAGA - GPS służy jako dodatek, nie powinniśmy na nim polegać jako na jedynym źródle nawigacji. Poza tym jest na baterie, może nie zadziałać. W terenie bez ludzi, mapa (którą sprejuję wodoodpornym aerozolem) i kompas muszą być w naszym wyposażeniu, GPS nie koniecznie.

Aparat fotograficzny. Tyle rodzajów, że trudno coś polecić. Obecnie telefony mają niesamowitą jakość, aczkolwiek nie zastąpią jeszcze zdjęć szerokokątnych czy fotografii astronomicznej. Wcześniej używałęm lustrzanek, bo wysoka jakość optyki daje niepowtarzalne zdjęcia, ale największym minusem lustrzanek jest ich wymiar i waga. Zredukowałem więc pełną klatkę do matrycy APS-C przerzucając się na firmę Fuji z bezlusterkowym modelem XT3. Mam go z obiektywami Nikon D90 na statywie gorilla 18-55mm f2.8-4, 35mm f1.4 oraz 50-140mm f2.8 z 2x teleconwerterem. Do tego noszę 2 zapasowe baterie, statyw (mały i duży, zależnie od sytuacji), oraz serie szklanych kwadratowych filtrów NISI. Dla mnie Fuji jest najlżejszą firmą do wysokiej jakości zdjęć.

Jeśli lubisz kręcić filmy, to proponuję skupić się tylko na jednej czynności - zdjęcia albo video. Zwykle wykonywanie obu czynności przez jedną osobę pozostawia braki w obu dziedzinach - z tego mam zdjęcie, a z tego video, bezsensu. Jeśli jest Was dwóch, podzielcie się rolami. Obecnie drony są coraz bardziej popularne, a do trekingów wybrałbym coś pod kątem jakości/wagi/możliwości ładowania - dobrym okazuje się DJI Mavic Mini 2.

Poza tym możemy wziąć jeszcze sporo elektronicznych gadżetów. Laptopa nie biorę, bo jest zbyt duży i ciężki. Poza tym trochę bez sensu być w egzotycznym miejscu, a my otwieramy komputer i siedzimy przed nim. Nawet w hostelach podróżnicy z komputerami bardzo się ograniczają w kontaktach, gdyż spędzają czas przed monitorem, a nie na rozmowach albo spacerach. Co innego jeśli wyjazd jest częścią Twojej pracy albo potrafisz znaleźć dobry balans. Poza tym każdy osobny gadżet wymaga odpowiedniego zasilania, a zwykle wymaga to innej ładowarki. A to znowu dodatkowa waga.

Jeśli już jesteśmy przy bateriach. Najlepsze w tej chwili na rynku to baterie litowe. Paluszki AA 1.5V są 30% lżejsze od baterii alkalicznych, działają też lepiej w niskich temperaturach. Włożone po raz pierwszy czy dziesiąty pracują o AA bateria litowatej samej mocy, ale kiedy skończy się ich moc, przestają działać prawie od razu. Tradycyjne baterie alkaliczne słabną natomiast stopniowo, bardzo powoli, przez co łatwiej jest kontrolować ich stan. Jedynie zegarkowy styl baterii litowych, CR2032 3V, to najlepsza wydajność, ale działa tylko na małe gadżety o niewielkiej mocy (zegarek, latarka e-lite).
Baterie które można doładowywać są blisko dwukrotnie słabsze od opisanych powyżej odpowiedników. Obecnie najlepsze są niklowe-wodorkowe (Ni-MH). Baterie litowe i alkaliczne posłużą nam dwukrotnie dłużej, ale potem musimy je wyrzucić. Baterie z możliwością doładowywania możemy używać po raz kolejny, ale musimy mieć z sobą ładowarkę lub baterię słoneczną, a tu na temat wydajności zdania są podzielone (z kolei przy tradycyjnych bateriach musimy nosić zapasowe).
Ładowanie baterii aparatu to osobna sprawa. Ja noszę dwie litowe i wystarczają mi one na około 2-3 tygodnie. Popularnym rozwiązaniem jest noszenie ze sobą tzw. powerbank, ale trzeba się upewnić czy Watt jest mocne wystarczająco do twoich gadżetów. Większość powerbanków zasili twój telefon lub GPS z 5-8W, ale co do baterii aparatu lub drona to już musisz mieć mocniejszy powerbank - a te często nie są kompatibilne z bateriami słonecznymi.

W sytuacjach gdzie planujemy treking z dala od cywilizacji, rozważenie wzięcia systemu wezwania pomocy nie jest bezpodstawne. Najłatwiejszy byłby telefon satelitarny, ale ten kosztuje majątek, lekki też nie jest. W niektórych rejonach telefon komórkowy może być przydatny, ale często brak zasięgu. Rozwiązaniem oprócz wcześniej opisanego systemu GPS InReach, może być tzw. EPIRB (emergency position-indicating radio beacon), czyli małe pudełko z którego mogę wysłać sygnał do satelity. 70% świata objęte jest nadzorem wysyłania pomocy pod częstotliwością 406MHz. Nie wiem jedna jak wygląda akcja ratunkowa w innych krajach, szczególnie trzeciego świata, czy w ogóle sygnał nie będzie np. zignorowany? W każdym razie działa to w całej Australii, zarówno na lądzie jak i na otaczających ją morzach, skąd możemy wezwać pomoc w sytuacji zagrożenia życia. Ktoś przyleci w ciągu 24h. W Australii jest to bezpłatne ratowanie życia, ale nie może być nadużywane z błahego powodu (wtedy wystawią ci rachunek za akcję ratunkową). W niektórych krajach na odludnych trekingach wymagane jest posiadanie radia UHF. Gwizdek, lusterko, latarka, raca dymna - to inne sposoby wzywania pomocy.

powrót na początek strony